pielegnacjaciala

peeling cukrowy energetyzujący, odżywczy, modelujący, detoksykujący - nowość firmy Barwa

4/27/2016 Unknown 52 Comments

Kilka dni temu otrzymałam ambasadorską paczkę od firmy Barwa, w której znalazłam sporo ciekawych produktów, w tym nowość - cukrowe peelingi do ciała. Dzisiaj chciałabym Wam je nieco przybliżyć, tym bardziej, że wydaje mi się iż staną się nowym hitem tej firmy.
Peelingi dostępne są w cenie 29,90 zł za 250 ml (w sklepie online aktualnie w promocji 20,93 zł) w czterech wariantach do wyboru:
-energetyzujący
-odżywczy
-modelujący
-detoksykujący
Każdy z nich ma podobną konsystencję, zawiera konkretne drobinki ścierające. Póki co bliżej zaczęłam poznawać się z wersją detoksykującą i energetyzującą - zaskoczeniem jest, że oba tworzą film okluzyjny (ma działanie pośrednio nawilżające poprzez zapobieganie odparowywaniu wody z powierzchni skóry), który utrzymuje się na skórze jeszcze długo na następny dzień po użyciu. Poza tym dobrze spełniają swoją główną funkcję - ścieranie. A szczegółowo ocenię po dłuższym stosowaniu. 
Zapachy tych produktów są do siebie bardzo zbliżone, ale po prostu obłędne! Wiem, że to kwestia gustu, ale naprawdę nie czułam czegoś takiego przy żadnych innych kosmetykach. Są świeże, pobudzające i naprawdę uprzyjemniają używanie. Ciężko mi nawet powiedzieć do czego mogę je porównać, to po prostu trzeba poczuć. Skojarzenia jakie przychodzą mi na myśl to dzieciństwo, żelki, cytrusy.
Mniej istotne, ale również zasługujące na poświęcenie uwagi jest opakowanie. Producent pokusił się tutaj o prostą, ale bardzo ładną i trafiającą w oko szatę graficzną. Dodatkowy plus należy się za zabezpieczenie produktu od środka, dzięki czemu mamy pewność, że nikt go wcześniej nie dotykał (a wiemy jak to jest w sklepach).
Te peelingi pewnie będą pojawiały się jeszcze w kilku moich postach, mam nadzieję że wtedy będę mogła napisać Wam o nich dużo więcej. Na tą chwilę jestem nimi zauroczona, a szczególnie ich zapachami. A Wy którą wersje byście wybrały? :)

52 komentarzy:

pielegnacjatwarzy

Efekty trzymiesięcznej kuracji z LashVolution

4/24/2016 Unknown 46 Comments

Kilka dni temu zakończyłam swoją trzymiesięczną kurację na porost rzęs z serum LashVolution. Dzisiaj przychodzę do Was ze szczegółowymi informacjami na temat tego produktu, moją opinią i oczywiście ze zdjęciami porównawczymi. Jeśli jesteście ciekawi zachęcam do przeczytania :)
Serum pobudzające wzrost rzęs LashVolution ma za zadanie sprawić, że nasze rzęsy będą przede wszystkim gęstsze i dłuższe. Badania przeprowadzone na 30 kobietach wykazały również, że produkt czyni rzęsy ciemniejszymi, bardziej podkręconymi i poprawia ich ogólną kondycję.
Sposób użycia jest dosyć prosty: odżywka ma aplikator w formie pędzelka, którym bardzo łatwo zaaplikować odpowiednią ilość preparatu na górną linię rzęs. Cały proces aplikacyjny odbywa się po dokładnym demakijażu oczu, raz dziennie - na noc. Należy wspomnieć, że produkt nie jest przeznaczony do stosowania na dolne rzęsy i konieczne jest zachowanie ostrożności przy aplikacji, bo kiedy preparat dostanie się do oczu może spowodować delikatne szczypanie.
Skład:
Aqua, Glycerin, Myristoyl Pentapeptide-17, Propanediol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Urtica Dioica (Nettle) Extract, Acrylates/C 10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Camellia Sinensis Extract, Dechloro Dihydroxy Difluoro Ethylcloprostenolamide, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Niacinamide, Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Sodium Hydroxide.
Producent wspomina na opakowaniu, że pierwsze efekty mogą być widoczne już po 4 tygodniach. W moim przypadku na efekt musiałam poczekać dłużej, gdyż po miesiącu zauważyłam tylko niewielki przyrost na długość. Ponadto przez pierwsze tygodnie kuracji w miejscu aplikacji pojawiła się czerwona linia - jej powstaniu nie towarzyszyły żadne nieprzyjemności, za wyjątkiem nieestetycznego wyglądu.
Jak sprawa wygląda teraz? Zaczerwienienia wzdłuż linii rzęs na obu powiekach zniknęły, a efekty kuracji są jak dla mnie bardzo zadowalające. Rzęsy znacznie ściemniały, mam wrażenie, że jest ich więcej, a długość satysfakcjonuje mnie 'nieprzerysowanym' wyglądem. Ciężko wypowiedzieć mi się o podkręceniu, ponieważ są takie naturalnie. Największy przyrost zauważyłam w zewnętrznym kąciku, co staje się bardzo ładnie widoczne po pomalowaniu rzęs.

Jeśli chodzi o poprawę kondycji rzęs, nie zauważyłam większych pozytywnych czy negatywnych zmian. Słyszałam od koleżanek stosujących inną odżywkę o problemie nadmiernie wypadających przy demakijażu rzęs, w przypadku LashVolution nie ma to miejsca. Oczywiście rzęsy wypadają (taka ich natura), ale jest to strata kilku na powiedzmy jeden demakijaż w tygodniu, a nie kilku codziennie.
(źle przyłożyłam miarkę do rzęs na początku kuracji, rzęsy były podobnej długości jak po miesiącu)
Podsumowując mogę z czystym sumieniem polecić odżywkę LashVolution, bo choć w moim przypadku działała dosyć powoli, to nie wyrządziła mi żadnej krzywdy, a ja otrzymałam swój zamierzony efekt. Cieszę się, że czerwona linia w miejscu aplikacji zniknęła i nie była objawem żadnej alergii. Być może tak zareagowała delikatna skóra powieki na składniki aktywne. Teraz pozostało mi stosować serum 1-2 w tygodniu w celu podtrzymania efektu.

Cena: 79 zł/ 3 ml (wystarcza na 4 miesiące kuracji)

Co sądzicie o efektach? Jakie jest Wasze podejście do takich produktów? :)

46 komentarzy:

pielegnacjadloniistop

nawilżanie skóry dłoni stało się nawykiem: Mariza Active Care naprawczy krem do rąk

4/18/2016 Unknown 51 Comments

Sekretem pięknych dłoni nie są tylko perfekcyjnie opiłowane paznokcie i starannie wykonany manicure. Ogromne znaczenie odgrywa tutaj proces nawilżania i regeneracji skóry dłoni, z naciskiem na pielęgnację skórek otaczających paznokcie. Bez tego nawet najpiękniej pomalowane paznokcie nie będą wyglądały nazbyt powalająco.
Do niedawna stosowanie kremów do rąk było dla mnie bardzo sporadyczną czynnością, nie lubię uczucia klejących się dłoni czy resztek kremu pod paznokciami. Na szczęście w porę uświadomiłam sobie, że jeszcze bardziej nie lubię uczucia suchych dłoni i odstających skórek wokół paznokci. W przypadku kontaktu z detergentami i pracy w gumowych rękawiczkach stosowanie kremu w końcu stało się dla mnie nawykiem.

Aktualnie w codziennej pielęgnacji towarzyszy mi naprawczy krem do rąk firmy Mariza. Daje natychmiastowe ukojenie suchej skórze, nawilża ją i nadaje dłoniom gładkości i miękkości. Pewien czas po aplikacji suche skórki są niewidoczne, ale dla utrzymania efektu należy powtarzać ten proces. Produkt pozostawia na skórze delikatnie klejący ochronny film. 
Zapach jest delikatny i przyjemny, myślę że nikomu nie powinien przeszkadzać. Sama konsystencja kremu nie jest zbyt tłusta czy lejąca, szybko się wchłania pozostawiając jednak wspomniany delikatnie klejący film. Produkt nie brudzi opakowania ani wszystkiego dookoła.
Skład widoczny na opakowaniu wskazuje na dużą zawartość gliceryny i mocznika o działaniu nawilżającym, masła shea o właściwościach naprawczych oraz alantoiny i d-pantenolu, które mają działanie łagodzące. Osobiście przy wyborze kremów do rąk kieruję się położeniem mocznika w składzie, dlatego też cieszy mnie jego pozycja w kremie Mariza. Aktualna cena katalogowa: 11,40 zł.
W celu dokonania zakupu można pisać na biuro@zapachnatury.com.pl

A Wy jak dbacie o dłonie? :)

51 komentarzy:

pielegnacjatwarzy

Aktualna pielęgnacja twarzy

4/09/2016 Unknown 56 Comments

Dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować aktualną pielęgnację mojej twarzy. Ostatni taki post pojawił się na blogu prawie rok temu i chyba wszystkie kosmetyki jakie wtedy używałam, aktualnie uległy zamianie na inne..
 
Rano twarz przemywam zazwyczaj emulsją micelarną Cetaphil wraz z wodą. Czasami używam samej wody lub toniku, nie widzę potrzeby głębszego oczyszczania, bo takie wykonuję wieczorem. Co muszę Wam koniecznie napisać, to że Cetaphil przy praktycznie codziennym stosowaniu jest ze mną już na pewno ponad pół roku - jeszcze nigdy nie miałam tak wydajnego kosmetyku.
Punkt niezbędny wykonywany po umyciu twarzy to aplikacja kremu. Dzięki Justynie z bloga drobiazgowarupieciarnia mam okazję testować krem brzozowo-nagietkowy z betuliną firmy Sylveco, który u Justyny kompletnie się nie sprawdził a u mnie okazał się hitem. Maleńka ilość tego kremu zaaplikowana na twarz pozostawia warstwę niczym po aplikacji oleju i daje skórze wielkiego nawilżającego kopa. Wkrótce recenzja ;)
Stosowanie kremu pod oczy jest dla mnie tak samo ważne jak kremu na całą twarz. Aktualnie funduję sobie porcję nawilżenia kremem od Dermedic z serii Hydrain 3, ale już za jakiś czas pomyślę o czymś bardziej odżywczym.
Kiedy przychodzę do domu i mam pewność, że już nigdzie nie wychodzę zmywam makijaż ulubionym płynem micelarnym z Garniera. Myślę, że mamy tutaj wiele zwolenniczek tego produktu ;)
Po wykonaniu wstępnego demakijażu twarz oczyszczam dodatkowo żelem tymiankowym firmy Sylveco. Zazwyczaj towarzyszy mi przy tym silikonowa szczoteczka z Rossmanna. Moja skóra bardzo polubiła się z tym kosmetykiem i co najważniejsze zauważyłam poprawę w jej wyglądzie.
Złuszczanie naskórka nie należy do czynności codziennych, ale jednak jest dla mnie częścią pewnego rytuału. Peeling 3w1 od Evree jest dla mnie całkowitą nowością i nie mogę jeszcze zbyt wiele o nim napisać, ale na razie jest naprawdę okej.
Po całym oczyszczaniu i ewentualnym złuszczaniu, tonizuję skórę twarzy tonikiem z serii liście manuka od Ziai. To bardzo ważny punkt i naprawdę nie warto o nim zapominać. Skóra na pewno odwdzięczy się za przywrócenie jej odpowiedniego pH.
Z pielęgnacją na noc bywa różnie - czasem aplikuje te same kremy co rano, zdarzają się maseczki, a czasami jestem po prostu tak padnięta, że pomijam ten krok. Kiedy zauważam, że skóra twarzy zaczyna się przesuszać aplikuję na całą olej arganowy od e-naturalne.pl. Wystarczy jedna noc i skóra jest jak nowo narodzona :D

Oczywiście zdarza mi się zmieniać czy dokładać produkty, ale pokazanie tego wszystkiego w jednym poście dałoby naprawdę obszerną treść. Wkrótce pojawi się kilka recenzji poznawanych przeze mnie produktów, czy któryś zaciekawił Was szczególnie? A jak tam Wasza codzienna pielęgnacja? :)

56 komentarzy:

ulubiency

ulubieńcy marca

4/01/2016 Unknown 74 Comments

Ubiegły miesiąc nie był u mnie zbyt obfity jeśli chodzi o ulubieńców, właściwie mogłabym nie tworzyć tego posta. Po zastanowieniu jednak doszłam do wniosku, że były produkty którym dałam drugą szansę, bądź które trafiły do mnie ponownie.

WAZELINA - VASELINE
Produkt, o którym nie będę się zbytnio rozpisywać, bo poświęciłam mu ostatni post. Wymieniłam Wam 10 zastosowań wazeliny, a zapewniam że jest ich jeszcze więcej (co z resztą same pisałyście w komentarzach). Aktualnie ciągle jej używam.
ŻEL DO SKÓREK - SALLY HANSEN
Dostał ode mnie drugą szansę. Kupiłam go pod wpływem zachwytów na blogach i dziwiłam się, że u mnie ten produkt ich nie wywołuje. Po pewnym czasie mogę stwierdzić, że sympatia do niego zależy od cierpliwości i umiejętności. Jeśli zatem macie niezbyt narastające na paznokcie skórki, trochę cierpliwości by przy nich popracować to warto sprawdzić ten żel.
ODŻYWKA PIELĘGNACYJNA OLEJEK Z AWOKADO I MASŁO KARITE - GARNIER
Wróciłam do niej po kilku miesiącach. Naprawdę polubiła się z moimi włosami, sprawia że są gładsze, miększe i nieco lepiej nawilżone. Ta tania drogeryjna odżywka pozostanie ze mną na pewno na dłużej.
POMADKA LASTING FINISH - RIMMEL (KOLOR AIRY FAIRY)
Leży sobie u mnie już jakiś czas, a że rzadko maluję usta to nieczęsto po nią sięgam. Ostatnio doceniłam ją jako dopełnienie dziennego makijażu. Ma delikatny kolor, bez zbędnych drobinek, kremową formułę i naprawdę ładnie pachnie. Tę pomadkę zdecydowanie polecam kupić na promocji w Rossmannie :)
A jak tam Wasi ulubieńcy? :)

74 komentarzy: